Droga do poznania i pokochania siebie
Myślę, że podstawą każdej zdrowej relacji jest zdrowa relacja z samą sobą. Te słowa kieruje głównie do dziewczyn, kobiet, bo po pierwsze to kobiety stanowią większość odbiorców naszych treści, po drugie to właśnie wy – dziewczyny piszecie wiadomości, gdzie mówicie o braku pewności siebie, i w końcu po trzecie, myślę, że to my – kobiety mamy z poczuciem własnej wartości większy problem, niż mężczyźni.
Tak więc, żeby być wyrozumiałym i cierpliwym dla drugiego człowieka, najpierw trzeba tę wyrozumiałość, czułość i empatię okazać samej sobie. Nie da się dać innym tego, czego się w swoich zasobach zwyczajnie nie ma.
Proces ukochiwania siebie, to proces uzdrawiania. Jest to uzdrawianie relacji samej ze sobą. Natalia de Barbaro w swojej fenomenalnej książce „Czuła przewodniczka” napisała, że zanim pójdziemy naprzód, trzeba wejść w głąb siebie. Trzeba najpierw zejść głęboko, otworzyć te wszystkie zamknięte w nas pokoje, przestrzenie, uwolnić je, by móc pójść dalej.
Być może spotkałyście się z takimi stwierdzeniami, jak: nie chodzi o to, byś odkryła siebie, ale byś siebie zbudowała. Zgadzacie się z tym? Ja częściowo. Myślę, że by móc zbudować siebie, trzeba odkryć to, co w nas naprawdę siedzi, często głęboko skrywane przed światem i przed nami samymi, poznać to, oswoić, okazać temu czemuś wsparcie, czułość. To trochę tak, jakbyśmy miały zaopiekować się sobą. Tym swoim wewnętrznym dzieckim, małą dziewczynką, ze wszystkimi jej zachwytami, marzeniami, ale też rozczarowaniami światem dorosłych, ich postawą, czasem nieprzychylnymi komentarzami wypowiedzianymi (zazwyczaj) bez złej woli. Ta mała dziewczynka powinna być zaopiekowana i poprowadzona za rękę przez zdrowego dorosłego, czy jak pisze Natalia de Barbaro – Czułą Przewodniczkę. Nie wiem, czy można te dwa pojęcia, postacie ze sobą utożsamiać, ale ja tak właśnie czuję. Oni są dojrzali i wiedzą, jak mądrze poprowadzić przez życiowe ścieżki te nasze wewnętrzne, nieodporne jeszcze na szorstkość świata maluchy.
Jak można poznać siebie? Albo zaczynając jeszcze wcześniej – jak to możliwe, że my sami siebie nie znamy? Wydaje się to dość abstrakcyjne, prawda? Gdy się jednak naprawdę nad tym zastanowisz – czy to miejsce, w którym dziś jesteś – ta sytuacja życiowa, ta przestrzeń, ten standard życia jest dokładnie tym, czego chciałaś? To jest właśnie spełnienie twoich marzeń, ambicji? Jeśli tak, jeśli czujesz, że każdego dnia masz okazję eksplorować siebie, poznawać ten świat, oddychać pełną piersią, prawdziwie ŻYĆ – to szczerze Ci gratuluję. Osiągnęłaś życiowy sukces. Jacek Walkiewicz w swojej książce ,”Pełna moc możliwości”, będącej rozwinięciem jego wykładu na platformie TEDx, pisze: „Sukces to mieć w życiu to, co się chce. Mam nadzieję, że nie rozumiesz tego wyłącznie w kategoriach materialnych, bo te nigdy nie nasycą nikogo całkowicie, zupełnie. Będą jedynie próbą substytucji czegoś, będą zamiennikami, które nigdy nie załatają prawdziwej dziury. Jak dalej pisze Jacek Walkiewicz: „Sukces to w filmie zatytułowanym „Moje życie” grać główną rolę.”
Ja mogę Ci powiedzieć, że podjęłam pracę prawdziwego poznania siebie, prawdziwej akceptacji siebie. To nie jest proste. Jesteśmy tak nasiąknięci schematami, przyzwyczajeniami, oczekiwaniami rodziców, szkoły, całej kultury, że w którymś momencie zanika w nas to, co pierwotne, co jest do głębi nasze. Czy to nie jest przykre?
Dlaczego wmówiono nam, że w którymś momencie życia, trzeba zapomnieć o marzeniach i zająć się po prostu pracą, nie marnując cennego czasu na głupoty? Dlaczego wmówiono nam, że dom (w kredycie hipotecznym oczywiście), auto są wyznacznikiem statusu społecznego? Dlaczego na pytanie wśród nowo poznanych osób – kim jesteś? Odpowiadamy automatycznie: księgową, prawnikiem, nie pracuję – jestem w domu z dziećmi?
Gdzie teraz jesteś? Kim jesteś? Co w życiu robisz? Czy jest to zgodne z tym, czego kiedyś pragnęłaś? Czy dajesz sobie czas, uwagę, troskę? Zabierasz siebie na randki sama ze sobą, robisz mniejsze i większe prezenty? Czy dostajesz coś od innych, czy tylko dajesz?
Ostatnio oglądaliśmy z dziećmi Króla lwa. W którymś momencie Pumbą powiedział do Simby: To twoje życie, rób swoje i myśl o sobie.” To jest twoje życie i nikt nie zadba o ciebie lepiej, niż ty sama. Nikt nie będzie respektował twoich granic, dopóki ich nie wyznaczysz. NIkt nie da ci należnego szacunku, dopóki nie będziesz go wymagać.
Najpierw pokochaj siebie, a następnie pozwól się kochać. Kasia Miller napisała książkę „Daj się pokochać dziewczyno”. Daj się pokochać dziewczyno! Nie zaprzeczaj, kiedy dostaniesz komplement. Nie umniejszaj sobie. Po prostu go przyjmij.
Wiesz co się dzieje, kiedy kochasz siebie? Zaczynasz stopniowo uświadamiać sobie, że nie potrzebujesz dobrych słów od innych, żeby dobrze się czuć. Masz je po prostu w sobie. Nie jesteś ich spragniona, bo sama je sobie dajesz. Co więcej, zaczynasz znać swoją wartość, siłę. Wiesz, że nie potrzebujesz nikogo, kto musi potwierdzać twoją atrakcyjność. Nie potrzebujesz do tego mężczyzny.
To długi proces, chociaż psychologii nie obce jest pojęcie „błysku”. Coś usłyszysz, zobaczysz, przeżyjesz i bum! Olśniło cię, nic już nie jest takie jak przedtem. Jedno jest pewne – każda musi przejść swoją własną drogę.
Kiedy poznasz siebie, zaakceptujesz, wszystko stanie się już banalnie proste. Oczywiście żartuję.:) Kiedy jednak wykonasz tę pracę otworzysz sobie drogę do tego, byś żyła tak jak chcesz, w zgodzie z samą sobą. Uwierzysz, że można inaczej, że nigdy nie jest za późno na naukę, przebranżowienie się, zmianę miejsca zamieszkania, zakończenie niezdrowej relacji.
Największe oparcie będziesz miała sama w sobie.