Matko zregeneruj się! Jak sobie pomóc w stanie permanentnego zmęczenia?
Nieprzespane noce, wielozadaniowość, presja „ogarnięcia” wszystkiego, duża odpowiedzialność i cała masa innych obowiązków niezwiązanych z dziećmi, a do tego jeszcze rozwój osobisty, nauka? To wszystko może czasem dać w kość. Młode matki doskonale wiedzą, o czym mowa. Ja testuję to na własnej skórze, gdyż łączę bycie mamą dwóch małych Szkrabów z ogarnianiem domu i aplikacją radcowską. Nie jest to jednak takie straszne, bo przynosi wymierne korzyści. Jakie?
Im więcej mamy na głowie, im więcej jest do zrobienia, tym paradoksalnie robimy więcej. Lepiej się organizujemy, praca idzie nam sprawniej, nie tracimy czasu, nie marnotrawimy go na głupoty. Potrafimy rozsądnie wybierać zadania, dzielić je na ważne i ważniejsze, potrafimy je też delegować. Nie da się jednak ukryć, że zmęczenie, stres i poczucie przytłoczenia nadmiarem obowiązków potrafi się czasem odezwać i kolokwialnie mówiąc zwalić z nóg. Jak zatem dbać o siebie, swoje zdrowie psychiczne i fizyczne?
Nie będę tutaj przytaczać naukowych faktów zawartych we wszelkiej maści poważnych publikacjach, podzielę się tym, co przeczytałam, usłyszałam i przede wszystkim tym, co sprawdziłam, a raczej cały czas sprawdzam i testuję na sobie.
Zatem jakie jest panaceum na bolączki młodej matki?
✔️ zdrowe odżywianie, zbilansowana, zróżnicowana dieta, obfitująca w sezonowe warzywa, owoce, kasze, ciemne pieczywo i makaron, zdrowe oleje. U mnie sprawdza się dieta bezmięsna, ograniczenie produktów mlecznych, unikanie cukrów prostych (najbardziej problematyczna u mnie kwestia) i wysokoprzetworzonej żywności,
✔️ pozytywne myślenie, dobre nastawienie, traktowanie przeciwności jako wyzwań, a nie problemów,
✔️ praktykowanie wdzięczności – zanim zasnę, dziękuję za wszystko to, co pięknego mnie dziś spotkało i czuję ogromną wdzięczność za wszystkie te cuda. Pamietam, że zaczynałam od wymieniania trzech dziennie, teraz już nawet nie liczę. Chodzi o to, że im bardziej się w tą praktykę zagłębimy, tym więcej cudów w otoczeniu dostrzegamy. Czy to nie jest cudowne?:)
✔️ dobre poranki, które oznaczają powitanie nowego dnia z uśmiechem i wdzięcznością; każdy dzień to nowa szansa, a pierwsza godzina po przebudzeniu generuje cały nasz dzień!
✔️ trening, w zależności od ochoty i potrzeb – bieganie, trening siłowy, joga, rozciągnie, rower,
✔️ ruch na świeżym powietrzu, choćby zwyczajny spacer; nie kieruję wtedy moich myśli do zadań, problemów – skupiam cię wyłącznie na tym, co widzę, słyszę, czuję… Jestem obecna na tym spacerze, każdym zmysłem staram się odbierać przyrodę i to, co ona mi daje. Nawet jeśli są to zimne krople deszczu;)
✔️ dbanie o jakość powietrza w domu,
✔️ domowe spa, masaże, stosowanie maty do akupresury, aromaterapia, ogólnie ujmując – techniki relaksacyjne,
✔️ medytacja,
✔️ shinrin-yoku,
✔️ przebywanie uważnie i świadomie na łonie natury (patrz: ruch na świeżym powietrzu:) ),
✔️ zabawa z dziećmi z pełnym zaangażowaniem – jestem wtedy tylko dla nich, a zabawa to frajda dla nas wszystkich; nie chodzi o czas, a o zaangażowanie,
✔️ czas z mężem tylko dla nas,
✔️ czas w kobiecym gronie,
✔️ rozwijanie swoich zainteresowań, czytanie ciekawych książek, (według skandynawskich badań czytanie książek może stanowić terapię, bowiem relaksują nasz umysł, wyciszają go, nierzadko są też pociechą),
✔️ muzyka relaksacyjna, mantry, czasem ASMR.
Ok, wszystko to brzmi wspaniale, ale często mówimy, że wieczorem nie mamy już sił, że trzeba ogarnąć dom, że nie mam na to zwyczajnie czasu. Ale! Jeśli zadbasz o swoj komfort, dasz sobie choćby 10 minut spokoju w ciszy, z zapaloną świecą, muzyką relaksacyjną, czy weźmiesz ciepłą kąpiel, zregenerujesz sie, ukoisz nerwy i większe są szanse na to, że będziesz miała siły na kolejne zadania. Wiesz co jest tutaj bardzo ważne? Twoje nastawienie. Możesz się obrażać na świat, że tyle masz na głowie, a możesz spokojnie, krok po kroku wykonywać poszczególne zadania. Nie zdążysz wszystkiego? Ok, świat się nie zawali. Staraj się zachować zdrowy rozsądek i nie narzucać sobie szalonego tempa tylko dlatego, że sąsiadka ma zawsze czysty dom, a w niedzielę nawet u ciebie czuć zapach jej szarlotki. Patrz na siebie, na to, co masz, co chcesz, co możesz i wreszcie czego ty potrzebujesz do szczęścia. Nie daj się zwariować! Z nikim się nie musisz ścigać, do nikogo porównywać, na nikim nie musisz robić wrażenia i w końcu nikomu nie musisz nic udowadniać. Jesteś wystarczająco dobra, co wcale nie oznacza, że masz zadowalać się tym, co do tej pory udało ci się osiągnąć i nie starać się dać z siebie i sobie (!) więcej.
Dbaj o swój komfort psychiczny, wewnętrzną harmonię, wyznaczaj sobie kolejne cele, zadania. Idź po swoje, ale w swoim tempie. Lepiej powoli wykonywać każdego dnia choćby mały krok, niż biec na oślep i w końcu opaść z sił.
Ja staram się dbać o siebie, o wszystkie strefy mojego jestestwa – zdrowie ciała, umysłu i duszy. Staram się, bo sporo na siebie wzięłam i czasem sama siebie usprawiedliwiam, że przecież nie mam już czasu, siły… Czasem tak faktycznie jest, bo muszę wybierać z tego wszystkiego, co chciałabym zrobić i robię to, co jest teraz sprawą priorytetową. Łączenie rozwoju zawodowego, osobistego z macierzyństwem, dbaniem o dom nie zawsze jest łatwe, ale każdego dnia udowadniam samej sobie, że jest możliwe. I oczywiście, że czasem dzieje się to kosztem nieogarniętego domu, ale dojrzałam już do tego, że umiem powiedzieć sobie „I don’t care” i dalej robię swoje. To nie było i nadal nie jest dla mnie łatwe, bowiem lubię porządek, lubię, jak jest tak, jak moim zdaniem być powinno. Ale wiem, że czasem warto odpuścić na rzecz czegoś ważniejszego.
I jeszcze jedno – odnośnie tego osławionego „braku czasu”. Zauważyłam, że jestem w stanie zrobić dużo więcej, kiedy po pierwsze – wiem dokładnie, co mam dziś do zrobienia, mam plan i staram się wedle tego planu działać, po drugie – unikam rozpraszaczy, po trzecie – nie tracę czasu na rzeczy, które ten czas zabierają, a nic do mojego życia nie wnoszą. Oznacza to, że nie oglądam telewizji, nie przeglądam ot tak Ig, Fb, nie scrolluje ekranu. Sama byłam zaskoczona, ile zyskałam dzięki temu czasu.
Każda z nas musi sama zadbać o siebie, wyznaczyć swoje granice, „powiedzieć” sobie i innym co jest dla mnie ok, a co nie wchodzi w rachubę. Dbamy z takim pietyzmem o innych – dzieci, męża, nie możemy więc zapominać o sobie! Miłość do siebie to nie żadne zadufanie, czy źle pojęty egoizm, ale fundament poczucia własnej wartości. W końcu by dać, same musimy mieć. Inaczej mówiąc – z pustego Salomon nie naleje;)
Może to Cię zatem przekona, że dbając o siebie, dbasz tym samym o innych!
Powodzenia!:)