Domyślanie się i wszelkie związane z nim problemy
Z domyślaniem się jest ogólnie problem. Ja widzę tutaj dwie opcje – oczekuję, by ktoś domyślił się, co siedzi w mojej głowie, oraz domyślam się, co myśli druga osoba. Przy czym obie wersje są w moim odczuciu tak samo niebezpieczne.
Weźmy pierwszą opcję – oczekuję, wymagam, że ktoś, najczęściej partner domyśli się, że powinien coś zrobić, czyli domyśli się, czego ja tak naprawdę od niego oczekuję, czyli idąc dalej odkryje moje potrzeby, będzie wiedział, jak im sprostać i to po prostu zrobi. Widzicie tę złożoność?
Najpierw oczekujemy, że partner odkryje nasze intencje. Czyli wyobrażamy sobie, że wejdzie on w naszą świadomość, w całą naszą złożoność i będzie wiedział, czego w danej chwili najbardziej potrzebujemy. Następnie, kiedy już to odkryje, musi wiedzieć, w jaki sposób spełnić tę potrzebę. Na samym końcu, po pozytywnie zakończonym procesie myślowym, partner wykona zadanie, czyli zrobi to, co chcemy, (a co on powinien się domyślić). 😉 Dla przykładu – odczuwamy przygnębienie, w związku z czym mamy potrzebę miłości, bliskości, chcemy, by ktoś nas otoczył troską i opieką. Oczekujemy, że partner tę potrzebę odkryje i spełni we właściwy sposób. Dla nas potrzeba ta spełnia się poprzez przytulenie, wysłuchanie, po prostu bycie przy nas. Partner co prawda może odkryć naszą potrzebę w danej chwili, ale może będzie próbował zaspokoić ją w inny, słuszny jego zdaniem sposób. I zamiast nas przytulić, zrobi herbatę, albo przyniesie piwo. 😉 Jego zdaniem to dobry sposób na poprawę nastroju, kiedy człowieka dopada chandra. 😉 Finał jest taki, że my odczuwamy złość i zaczynamy oskarżać partnera, że nie daje nam wsparcia. Pogłębiamy tym samym swój i tak kiepski nastrój, i wplątujemy w to jeszcze partnera.
Dlaczego to całe domyślanie się naprawdę nie ma sensu?
Partner, ani nikt inny nie siedzi w twojej głowie i naprawdę nie wie, czego w tej chwili oczekujesz i co będzie dla ciebie najlepsze. Co więcej, czasem przecież jest tak, że my sami nie wiemy, czego właściwie byśmy na ten moment potrzebowały. Czasem tak po prostu jest. Poza tym każdy z nas jest inny, reagujemy w rożny sposób na różne sytuacje, czasem my sami reagujemy odmiennie na te same bodźce! Raz nas coś rozśmieszy, a innym razem odbierzemy to jakoś inaczej i poczujemy się urażeni. Zasada jest zatem taka, że nie każ partnerowi niczego się domyślać. 😉 Jeśli chcesz, żeby coś zrobił, albo czegoś nie robił, po prostu to powiedz. Zakomunikuj w sposób spokojny, jakie są twoje potrzeby, co sprawiłoby ci radość, a czego wolałabyś unikać. Może to ci się wydaje teraz banalne, ale od wiedzy do faktycznego zastosowania w życiu, czasem widzie długa droga. I naprawdę zapomnij o stwierdzeniu, że skoro mu zależy, to powinien wiedzieć, co trzeba zrobić, albo – skoro tyle jesteśmy razem, to chyba powinien widzieć, czego mi w danej chwili potrzeba. Ludzie się zmieniają i ich potrzeby również. Poza tym korzyści z komunikowania swych potrzeb są nie do przecenienia – ty dostajesz to, czego potrzebujesz, a twój partner dostaje jasny komunikat, co chciałabyś teraz dostać. Oczekujesz – komunikuj. 😉
Weźmy pod lupę drugi wariant, czyli sytuację, w której to ty domyślasz się, co dana osoba myśli, czemu zachowała się w taki sposób, jakie były jej intencje.
Każdy z nas odbiera rzeczywistość w pewien określony, specyficzny dla siebie sposób. To tak, jakby każdy z nas nosił okulary z unikatową, jedyną w swoim rodzaju soczewką i świat, który przez nie widzi, uznaje za rzeczywisty. Każdy z nas nakłada na wszystko, co widzi, słyszy, czuje pewien filtr. Tym filtrem są nasze poglądy, przekonania, przyzwyczajenia, kultura, środowisko, w którym dorastaliśmy. Niektórzy tkwią w pewnym przekonaniu całe życie, powielają utarte schematy, inni sięgają wzrokiem dalej, jakby dostrzegali więcej barw, odcieni, niuansów. Jednak każdy i tak finalnie nakłada jakiś filtr.
Kiedyś natknęłam się na taki przykład. W pomieszczeniu jest ukryta kamera. Żona kończy przygotowywać obiad, i czeka, aż mąż wróci z pracy. Dziś jest rocznica ich ślubu. W końcu wraca mąż. Zwyczajnie się wita, ani z entuzjazmem, ani oschle. Zwyczajnie. Nie ma kwiatów, nie składa życzeń. Żona stwierdza, że to dlatego, że na pewno już jej nie kocha, że od dawna czuła, że coś jest nie tak. Gdzieś pobrzmiewa myśl, że może ma romans. On po prostu zapomniał. Wyszło mu z głowy. Kocha żonę i gdyby pamiętał, na pewno kupiłby kwiaty.
To, co się naprawdę stało, widziała kamera. To, co „widziała” żona to jej własna percepcja.
Skoro zatem każdy z nas odbiera rzeczywistość przez pryzmat swoich doświadczeń, przekonań itp., nie jesteśmy w stanie obiektywnie stwierdzić, dlaczego dana osoba tak się zachowała, czy podjęła taką decyzję. Domyślanie się tego, to tak naprawdę snucie własnych scenariuszy, które prawdopodobnie nijak się mają do rzeczywistości.
Lepiej jest nie oczekiwać, by ktoś się domyślił, ani też nie domyślać się, co siedzi w jego głowie. Obie te sytuacje doprowadzą nas donikąd. Niepotrzebnie.